Pierwsze trzy czwarte filmu - rozwlekłe i monotonne. Sobole, niedźwiedzie, jelenie, jastrzębie - tylko siekieratek brakowało. Gdybym była spragniona animalnych doznań, włączyłabym Davida Attenborough. Ostatnie kilkanaście minut - robione naprędce. Jak na "kochanków" w tytule Bromski wyraźnie poskąpił widzom miłości.
Naiwna pretensjonalna historyjka bez treści i jakiegokolwiek przesłania.
a najlepsze jest to, że prze to, iż tej całej Song ojciec obciął długie włosy, Wolski nie zauważył, że jest ona jest chłopcem, a nie dziewczyną. Ciekawe z tego by wynikało, iż każda kobieta z krótkimi włosami powinna być postrzegana, jako facet. ha ha ha
Te, Patolka, jakbyś nie zauważyła, to dziewczyna również ubierała się po męsku. Z twarzy wyglądała po prostu jak śliczny chłopiec, była bardzo szczupła, miała mały biust i wąskie biodra.
Racja, strasznie strasznie się zawiodłam. A temat był świetny, gdyby zmienić scenariusz byłby na pewno świetny film.